środa, 21 listopada 2012

Pora odlotów

Liga pomału zwija manatki, do końca rundy zostały trzy kolejki i wielu piłkarzy już zaraz będzie myślami przy ciepłych krajach. Jednak dziennikarze, zamiast zapytać takiego Milika czy kupił bilety na Kanary, czy na Malediwy, czy rodzinę wyśle do Egiptu, czy do Tunezji, pytają go - Stuttgart czy Mediolan?

Na wstępie zaznaczę - nie mam nic do Milika, Teodorczyka, Wszołka czy każdego innego nazwiska, które zobaczycie poniżej. Nie mam też nic przeciwko temu, by grali w dobrych klubach, żeby posmakowali prawdziwego futbolu. Ale temat wysyłania tych chłopaków do poważnych europejskich lig już teraz? Dla mnie to totalny dziennikarski (i menadżerski) odlot.

Nie chcę, żeby ktoś pomyślał, że się chłopaka czepiam, ale weźmy na tapetę Milika. Przykład reprezentatywny, głośny, a przy tym miarodajny. Dowód odebrał w tym roku, więc nazywanie go młodym nie jest przesadą. Obiecujący to także nie nadużycie - nastrzelał już 6 bramek w lidze w tym sezonie i nie ma w tym przypadku, bo widać po nim umiejętności.

Tylko przymierzanie go do Milanu? Co łączy Milan i Milika poza trzema pierwszymi literami? Może i Rossoneri nie radzą sobie aktualnie najlepiej, ale i ich aspiracje to nie mistrzostwo T-Mobile Ekstraklasy, a na murawie nie rywalizują z GKS-em Bełchatów. W Mediolanie wynik poniżej półfinału Ligi Mistrzów jest rozczarowaniem. Co może dać taki Milik, żeby przybliżyć Milan do półfinału? W dorobku ma półtora sezonu w Górniku, 10 bramek na poziomie Ekstraklasy i łącznie jakieś 20 minut przeciwko Anglii i Urugwajowi.

Pewnie, jak na 18-latka z Górnika fajnie to wygląda, ale dla zawodnika Milanu mierzenie się z graczami pokroju Caceresa, a nawet lepszymi, to chleb powszedni. Zresztą spójrzmy na kadrę Milanu. W ataku El Shaarawy, Pato, Krkić, Robinho - nawet jeśli niektórzy są na wylocie albo zawodzą, to ich nazwiska i tak robią wrażenie. Ale nawet bardziej "anonimowy" dla przeciętnego polskiego kibica Pazzini w trzech poprzednich sezonach nabił 41 bramek w Serie A. Gdzie tu miejsce dla Milika, czy Teodorczyka (bo jego też gazety tam wysyłają).

Ktoś powie - bo to inwestycja na przyszłość. Może dla Milanu, ale nie dla piłkarza. Żeby zagrać w Milanie - Milik, Teodorczyk czy dowolny inny podlotek z Ekstraklasy jeszcze sporo musiałby się nauczyć. Albo chociaż sprawdzić się w jakichś poważnych rozgrywkach. Kluby takie jak Milan piłkarzy pokroju Milika sprowadzają na kopy, potem upychają ich po słabszych klubach, głównie Serie B i niżej. Koniec końców z większości pożytku nie ma, karierę robi 1 na 10, może nawet 15.

W Palermo mieliśmy już Matusiaka, mieliśmy Glika. Do Milanu (tu wstaw jakąś odległą literę alfabetu) trafił niejaki Miśkiewicz, ale w dużym klubie żaden miejsca nie zagrzał. Dlatego marzenia o Miliku, Teodorczyku czy dowolnym innym grajku z Ekstraklasy wybiegającym na boisko w derbach Mediolanu, należy odłożyć na przyszłość.

Troszkę sensowniej brzmi VfB Stuttgart. Liga słabsza, nazwiska w kadrze nie tak porażające. Ale przecież i tak trzeba będzie mierzyć się z piłkarzami Bayernu, Borussii czy Schalke. Oczywiście o ile wygra się rywalizację o miejsce w składzie z Harnikiem i Ibiseviciem (a jest jeszcze Cacau, tylko że poważnie kontuzjowany). Czy mecz z Urugwajem nie nauczył nikogo, żeby patrzeć na umiejętności naszych piłkarzy z dystansem? Przecież latynosi rozjechali nas nie tylko kulturą gry, ale nawet samym wybieganiem. Byli wyraźnie szybsi, silniejsi i bardziej ruchliwi. A z piłkarzami tej klasy trzeba się mierzyć w poważnych ligach co tydzień.

Zresztą nie patrzmy w gwiazdy, pozostańmy na Ziemi i przyjrzyjmy się naszym nieoszlifowanym diamentom. Wczoraj przeczytałem, że menedżer Milika wolałby, aby piłkarz do końca sezonu został w kraju. Pierwsza myśl? "Nareszcie ktoś rozsądny!" Ale potem tak sobie pomyślałem - a może to tylko dobra mina do złej gry? Może pomimo natłoku artykułów, prawdziwych ofert zwyczajnie nie ma?

W sobotę Górnik zagrał z Polonią i gwiazdki polskiej piłki nie tylko nie olśniły, ale zwyczajnie rozczarowały. A przecież kopały tylko na poziomie naszej przaśnej ligi, nawet nie naprzeciw mocarnej Legii, tylko w starciu z rywalem z tej samej półki. Mimo to występy Wszołka, Teodorczyka i Milika można podsumować jednym słowem - kicha. Patrzmy dalej, nie tylko żaden z nich nie wbił w tym sezonie więcej jak 6 bramek, ale ogólnie cały tercet od paru kolejek na boisku raczej niedomaga. Chlubnym wyjątkiem występ Teodorczyka przeciwko Koronie, ale on z kolei wcześniej wplatał w rundę słabsze mecze.

Z naszej ligi wyszło w ostatnich latach kilku niezłych piłkarzy, którzy nie zniknęłi gdzieś na ławkach swoich klubów. Ale oni na te transfery zapracowali nie poprzez "robienie swojego", nie poprzez "dobrą jak na swój wiek grę" tylko zostając absolutnymi, niekwestionowanymi gwiazdami rozgrywek. A i tak pierwszy sezon na zachodzie to takie, mniej lub bardziej udane, frycowe.

Błaszczykowski? Kontrakt z Borussią podpisał po 2 latach spędzonych w Wiśle, a barwy zmienił jeszcze pół roku później. W międzyczasie wkręcał w ziemię nie tylko defensorów z Ekstraklasy, ale i w Pucharze UEFA. Lewandowski? Król strzelców pierwszej ligi, w Ekstraklasie debiutanckiego gola zdobył krzyżakiem. Pierwszy sezon dla Lecha - 14 trafień, drugi sezon - 18. Do tego reprezentacja i puchary. Rudniew najpierw Węgry, potem 33 ligowe bramki dla Lecha i pojedynek strzelecki z Del Piero. Marcelo wbił w naszej lidze w dwa sezony tyle bramek, co Milik jak do tej pory, a Marcelo to przecież stoper.

Fajnie, że Milik jest młody, że ma dopiero 18 lat, ale nikt mu za to nie da miejsca ani w składzie Milanu, ani Stuttgartu, ani nawet Kaiserslautern. Tam trenerzy nie zwykli dawać występów na wyrost swoim wychowankom, dlaczego mieliby robić ukłon w kierunku Polaka? Niedawno do Kaiserslautern uciekł Świerczok - pomijając krajową hierarchię, po przebłysku w pierwszej lidze. Jego szczęście, że w klubie chcą go wypożyczać, a nie że kisi się na ławce rezerwowej rezerw jak Klich w Wolfsburgu. Nawet taki talent jak Sobiech ma pod górkę w Hanowerze, bo zamiast pójść do Wisły, Legii czy Lecha, trafił do przeciętnej Polonii, z której w dodatku musiał przedwcześnie uciekać przed zakręconym prezesem.

Dla Milika, Teodorczyka, Wszołka i jeszcze kilku innych młodych talentów, obecny sezon nie jest pierwszym na tym szczeblu rozgrywkowym, co przemawia na ich korzyść. Ale to, że grają, nie jest jeszcze równoznaczne z tym, że mają dostateczne umiejętności na podbój Europy. W dodatku spójrzmy jak w ostatnich latach z krajowych rozgrywek ubywało postaci wiodących, a ich miejsce zajmowali właśnie młodzi. Dla zatęchłej struktury naszej ligi zapewne jest to z pożytkiem, ale dla poziomu rozgrywek z pewnością nie. Milik ściera się ze słabszymi obrońcami niż ci, których miał przed sobą Lewandowski.

W dodatku o ile jeszcze Teodorczyk ma konkurencję w ataku Polonii w osobie Dwaliszwiliego, Gołębiewskiego, czy aktualnie odsuniętego od składu Caniego, o tyle Milik miejsce w jedenastce dostaje z urzędu, bo nie ma poważnego rywala. Wszołka Polonia też nie bardzo ma kim zastąpić. W Lechu gra Możdżeń, Tonew, Drewniak czy Linetty, bo wybór jest tylko między młodymi graczami. To samo w Legii, gdzie jak nie Kosecki, to Żyro, Kucharczyk albo Salinas. Tyle chwali się młodych Widzewiaków, ale Mariusz Stępiński na razie przegrywa rywalizację z największą ligową pokraką - panem słupek, łokieć, ręka i symulka. Rybicki zaczął grać dopiero, kiedy wykruszył się pierwszy skład.

Ja wiem - w tych doniesieniach gazet jest więcej sensacji niż faktów. Pewnie naszą młodzież ktoś obserwuje, ale do wysyłania ofert jest jeszcze daleko. No chyba, że ktoś liczy, że wyciągnie naszych za grosze. Martwi mnie jednak, że nasze media tak łatwo chwytają temat i zamiast podejść do sprawy rzeczowo, zachowują się jak nastoletni fani. Lewandowski w Manchesterze? Pewnie - Van Persie ma pełne gacie, Rooney sonduje powrót do Evertonu, Chicharito już się spakował i kupił bilet do Meksyku, a Welbeck załamał się i postanowił zawiesić buty na kołku.

Tak, sensacje się lepiej sprzedają. Ale tymi sensacjami dziennikarze robią wodę z mózgu nie tylko kibicom, ale na dodatek piłkarzom. Niech ten Milik strzeli dla Górnika (czy nawet innego klubu Ekstraklasy) nie 10 a 20 albo 30 bramek, to samo Teodorczyk dla Polonii. Wtedy będą mogli pójść zmienić Lewandowskiego w Borussii, a Lewandowski niech nie mierzy w zatłoczony Manchester, tylko poszuka klubu z jako-takimi wakatami, np. Milan.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz